KRECIK URODZINOWYNic nie widzę! Co się stało ?Gdzie słoneczko się podziało ? Przed chwileczką jeszcze było ! Albo ?… Może mi się śniło…? Sen, na pewno ! bo codzienność To jest przecież noc i ciemność ! Każdy Krecik o tym wie, Że słonko jest tylko w śnie ! Ale, ale ? Skąd ja wiem, Że już nie śnię tylko wiem, Że mi brzuszek burczy z głodu A nie z sennego powodu ? Coś bym zjadł. Oh! tak mnie korci, Żeby trafić gdzieś na torcik. Chociaż widzę tylko ciemność Czuję blisko tę przyjemność. O! Już słyszę coraz bliżej: Ktoś talerzyk - z kremu - liże! Słyszę, ktoś tu Sto lat śpiewa, Do kubeczków sok nalewa! Ktoś świętuje tutaj dzisiaj: Czy to może jest… Gabrysia? Jestem pewien, tak! Ona to! A z nią Mama oraz Tato! Oh ! Zdążyłem w samą porę, Już sobie talerzyk biorę! Torciku mój ukochany: Jesteś u…uratowany! Chowam cię głęboko w brzuszek, Zwijam się w zgrabny kłębuszek, Ziewam, chrapnę trzy życzenia, I spać idę - do widzenia! Znów jest słonko, jak to miło! A przed chwilą go nie było ! Promienieje w nim Gabrysia W dniu urodzin, czyli dzisiaj: 14. 11. 2000 KLECIK ULODZINOWYChyba znów tloskę ulosłemskolo do psedskola posłem ? Cóz, ze mówię niepoplawnie niepoplawnie lec zabawnie ! Wciąs się ucę - mogę psysiąc ! - jak lozmawiać mam z Gablysią. Moja mama mówi: - wnet, będzie z ciebie duzy klet ! Mówze tak jak inne klety, bo powiedzą ześ jest kletyn ! Lec to mało maltwi mnie, bo Gablysia wie ze nie ! Ona pseciez to lozumie, ze nolmalnie lówniez umiem. Wie ze mówię niepoplawnie, bo tak właśnie jest zabawnie… Zlestą, taki język obcy lubią dziewcynki i chłopcy, słowa dobze lozumieją i calutki cas się śmieją. Ja naucę go kazdego kto chce zostać mym kolegą. Najpielw ucę dzieci - potem z dolosłymi mam lobotę. Nie jest to nauka plosta - nawet dwójkę mozna dostać, jeśli komuś zamiast klet, wylwie się na psykład kret. W mym języku ukochanym kret to wylaz zakazany, poniewaz te wsystkie er ceba zamienić na el. Kiedy się go naucymy, ulodziny uządzimy: mnóstwo zyceń ułozymy - do plezentu dołącymy. Wsystko będzie ocywiście tak jak zwykle ulocyście - w dniu ulodzin, nie u Klysi, tylko u mojej Gablysi. 04. 10. - 14. 11. 2001 |