BALLADA O BELCE W OKURefren:
Jeśli brak Ci słońca blasku, jeśli stąpasz po omacku, bez przyszłości, bez widoków – pamiętaj… to belka w oku! Zżymam się i peszę wielce, gdy mam śpiewać o tej belce, panoszącej się w mym oku - ściemniającej wszystko wokół. W zwykłym lustrze jej nie widać, choć to belka rzeczywista, bo to bestia utajona, niewidzialna – przezroczysta. Ten co belkę zdemaskował w przypowieści o źdźble w oku, wzrok ku wnętrzu nam skierował – w głąb, do własnej duszy mroków. Odtąd każdy kogo mierzi widok błędów i wad innych, ma wskazówkę, że się sierdzi na to – czemu sam jest winny. Dla swej belki mam cierpliwość, wytłumaczę ją misternie – ciebie tą obłudną siecią spętam zaś niemiłosiernie. Bywa, że zobaczę u niej mnóstwo skaz i niedostatków, że dostrzegę cnót ubóstwo - od paznokci do pośladków. W nim zaś ciągle nic z Rycerza, zero Księcia, Przyjaciela, szarość dni co się dodają, i sumują – w wartość zera. Belki-żale, lęk, pretensje, które w sobie tresujemy, lubią się na kogoś rzucić, bo uczucia – rzutujemy. Czas więc przegnać owe zmory - niech się w sercu święci miłość, żeby to co rzutujemy piękne i szlachetne było. 29. 01. 2002 |