PAMIĘTNIK WESELNY '30Dedykacja na stronie przedtytułowej:Najmilszemu Czytelnikowi na Świecie Stanisławowi Wyspiańskiemu od 1900 roku tańczącemu z sumieniami na naszych weselach na okładce: Ambrozja, miód, delicja dla Młodych i dla Gości, gdy stół opustoszeje i skończą się słodkości; miast tortu, co się przeżył, poemat – zawsze świeży, przepysznie rymowany, z sercami podawany! Start:) Dawniej, jeśli Narzeczony pragnął zostać ożeniony, jeśli również Narzeczona chciała zostać omężona, musieli czekać do lata, żeby Gościom z krańców świata przyjazd słuszny umożliwić, no i żeby ich wyżywić. Zimy dawniej ostre były, drogi wąskie, grząskie tudzież, człek po żniwach zbierał siły, życie biegło jak po grudzie. I co przykre: w środku marca dno świeciło na dnie garnca. Więc czekali na słoneczko, na kwitnienie – dojrzewanie, potem szykowali stoły, dla złaknionych snu – stodoły, dla zaprzęgów – obrok, siano i sprzeczali się o wiano. A w tym czasie zaproszeni – z krańców świata i z zaścianków – szykowali podarunki i cieszyli się na trunki, i na wyśmienite jadło, i że w tańcu stopią sadło. Wreszcie w słońcu, w cieple lata, gdy pachniało chlebem ślicznie Narzeczeni – raptem w pół dnia – pobrali się błyskawicznie. Tydzień jeszcze trwała radość, żeby trudom było zadość! Dzisiaj mrozy czy upały nie stanowią już przeszkody, raczej różne biurokracje oraz dryl weselnej mody. Gdy te supły się rozplecie – na weselu w mig będziecie! Świat się skurczył niebywale, gdy ludzie się odprężyli: zbudowali drogi, mosty – mnóstwo rzeczy wytworzyli. Już nie czeka tatka latka, by się z ojca zmienić w dziadka. Goście biegną do skarbonek, zastawiają swe pobory, potem ciut się odpicują, by spod oczu znikły wory, i na ślubny totolotek kładą do koperty kwotę. Niosą srebra i zegary, i wazony,i ekspresy, cukiernice, salaterki, numizmaty prosto z Desy, pościel, komplet filiżanek, toster do robienia grzanek. Taszczą wazy, i obrazy, i żelazka, i czajniki, porcelany i serwisy, i roboty, i ręczniki. Każdy wierzy, gdy kupuje, że prezentu nie zdubluje. Autem, busem, autobusem, samolotem lub koleją – z krańców świata i z zaścianka – przybywają w chwilę potem, bowiem konie mechaniczne czynią ruchy błyskawiczne. Po pobożnej ceremonii – z kopertami w lewej dłoni, a w zębach z wiązanką flory – idą pieszo dystans spory ku Szczęśliwcom, z gratulacją, z uściskami i z laudacją. No i w końcu znowu autem, autobusem lub śmigłowcem, lądują u wrót lokalu, co weselnym jest gotowcem: tu kucharki sympatyczne czynią ruchy błyskawiczne. Jest przemiło i wesoło, i smacznie jest, i obficie, jest rodzinnie i dostojnie, i płocho, i bogobojnie! Gorzko, gorzko!, słodko, słodko! zachęcają Stryjek z Ciotką. Dawniej muzykanci grali, goście zaś przyśpiewywali. Dziś w toaście oraz w pieśni, szczęście młodym ślą współcześni i kieliszki niosą w górę, i wiwaty wznoszą chórem! Gdzieś tu blisko pośród gości, jest Ten, Który w słynnej Kanie wodę w wino był przemienił, żeby wzmocnić radowanie... Jest na pewno, zawsze bywa – kiedy go Wesele wzywa! W Jego świcie Matka Jego, i Anioły w cudnych szatach, oraz spora delegacja naszych bliskich – tych w zaświatach. Cieszą oczy tym co widzą i wzruszenia sie nie wstydzą. Rozgorzały wątki, sprawy - wśród przekąsek, ciast i kawy: język kęsy, słowa – miele; czasu mało, a spraw wiele; z obu Rodzin nowe twarze polubiły się w tym gwarze. Pod powieką łza się kręci: nastrój wabi, menu nęci, lecz wątroba oraz nerki już nie grają w takie gierki, więc powieka oko mruży, by nie patrzyć na stół dłużej. Mięśnie, ścięgna oraz stawy nie sięgają już zastawy; Stryjek z Ciotką uchwalają, że za chwilę się poddają. Co to będzie? Co to będzie? I czy się do auta wsiędzie?! Młodsi goście dzielnie trwają, kulturalnie w piec zadają, potem gaszą i znów palą – i panują ponad salą. Znikła tylko Para Młoda: – taka jest tradycji moda. Pary tańczą, aż parują, stoły klaszczą i falują, muzykanci robią przerwy, komuś działa to na nerwy, starostowie negocjują i walczyki znów walcują. W pewnej chwili Stryjek łysy zaczął zbierać tu podpisy, na pamiątkę dla Potomnych od Tych, którzy tutaj byli, żeby o tym Wydarzeniu tym Potomnym zaświadczyli. No a przy tym, żeby wszędzie – dokąd wrócić im wypadnie – mieli zawsze to na względzie, że się zachowali ładnie, witając na życia scenie nowe młode pokolenie. Ile razy rzucą okiem na dokument rymowany, tyle razy rozpoznają, Kto jest pod nim podpisany. Wtedy mocniej stuknie serce i poczują błogość w nerce. Zadumają się nad losem, zajrzą w siebie, tam gdzie Pokój, i weselne wzbudzą moce, i przemienią wszystko wokół – troski, trudy mając za nic: – Dobro bowiem nie zna granic! Dawniej umyślna niewiasta szykowała torty, ciasta... Dzisiaj zanim z ławy wstaniesz, na pamiątkę Wiersz dostaniesz. Będzie świeży przez lat wiele, a w nim Ty – i to Wesele! Napisałbym więcej jeszcze, lecz się bałem, że nie zmieszczę Antoni Cieszydruk Oczko W Dniu ...Miesiąca... Roku Pańskiego... Wszyscy tutaj podpisani w Weselu uczestniczyli – jedli, pili, i tańczyli – i szampańsko się bawili!:
|
liryczny – dość subtelny