rzekł do rzeki: tu odpocznę - króciutko. Woda na to stanęła jak wryta - tak stanęła, że wyszła…z koryta! Śpieszę wprawdzie pod Wawel mój Boże, jednak chętnie ten pośpiech odłożę. Twoje stopy najświętsze ochłodzę, boś je strasznie umęczył po drodze. Wkrótce z zamku przybędzie tu książę, on Twe Boże problemy rozwiąże: znikną smutki, frasunki i troski - będzie tylko nad wodą Duch Boski! Jaś co właśnie nad rzeką pasł gąski, widzi nagle strumyczek tu wąski; myśl do głowy przychodzi mu ścisła: wsistka woda z tej zeki mi wisła Bóg nie zdążył się jeszcze umościć, a gościniec wprost trzeszczy od gości; wszyscy proszą Majestat do siebie, tylko u nas Ci będzie jak w Niebie! Zbudujemy Ci Boże sto domów z drewna, z cegły, z żelaza, z betonu... nim upłyną tygodnie, miesiące domów Bożych powstaną – tysiące! Dziś gdy Pan Bóg się wielce utrudzi - bo w tych domach aż tłoczno od ludzi, pyta – gładząc swą brodę – z uśmiechem: - czyż obfitość mój Boże jest grzechem? Każe swoim Aniołom rozgłaszać, że czas Boga do serc pozapraszać: niech powstają domów Bożych miliony, serc radosnych i dusz rozmodlonych! Rzeka płynie z nowiną nad morze, że Salwator jest w boskim humorze, a Jasiowi myśl dorzeczna znów przyszła: co bi biło gdibis wtedi nie wisła ? Rozważając pytanie Jasiowe, rzeka nagle olśniona rozbłysła: już rozumiem dlaczego Polacy od stuleci nazywają mnie Wisła! |
Przyszedł Pan Bóg na Salwator dawniutko