Salwator w Boskim humorze '10

Przyszedł Pan Bóg na Salwator dawniutko
rzekł do rzeki: tu odpocznę - króciutko.
Woda na to stanęła jak wryta -
tak stanęła, że wyszła…z koryta!

Śpieszę wprawdzie pod Wawel mój Boże,
jednak chętnie ten pośpiech odłożę.
Twoje stopy najświętsze ochłodzę,
boś je strasznie umęczył po drodze.

Wkrótce z zamku przybędzie tu książę,
on Twe Boże problemy rozwiąże:
znikną smutki, frasunki i troski -
będzie tylko nad wodą Duch Boski!

Jaś co właśnie nad rzeką pasł gąski,
widzi nagle strumyczek tu wąski;
myśl do głowy przychodzi mu ścisła:
wsistka woda z tej zeki mi wisła

Bóg nie zdążył się jeszcze umościć,
a gościniec wprost trzeszczy od gości;
wszyscy proszą Majestat do siebie,
tylko u nas Ci będzie jak w Niebie!

Zbudujemy Ci Boże sto domów
z drewna, z cegły, z żelaza, z betonu...
nim upłyną tygodnie, miesiące
domów Bożych powstaną – tysiące!

Dziś gdy Pan Bóg się wielce utrudzi -
bo w tych domach aż tłoczno od ludzi,
pyta – gładząc swą brodę – z uśmiechem:
- czyż obfitość mój Boże jest grzechem?

Każe swoim Aniołom rozgłaszać,
że czas Boga do serc pozapraszać:
niech powstają domów Bożych miliony,
serc radosnych i dusz rozmodlonych!

Rzeka płynie z nowiną nad morze,
że Salwator jest w boskim humorze,
a Jasiowi myśl dorzeczna znów przyszła:
co bi biło gdibis wtedi nie wisła ?

Rozważając pytanie Jasiowe,
rzeka nagle olśniona rozbłysła:
już rozumiem dlaczego Polacy
od stuleci nazywają mnie Wisła!