LIPIEC
Lipiec pod lipą chętnie siada
podziwiać pszczołę jak pracuje,
jak kwiat lipowy przeszukuje
i coś sąsiadkom opowiada.
Lecz czasu na to – nie za wiele,
bo trzeba złocić łany zboża,
zrumienić kłosy i ziarenka:
zielonych żaden młyn nie zmiele.
No a porzeczki, dynie, siana ?
Ktoś musi przecież zadbać o nie.
To właśnie Lipiec klaszcze w dłonie
i podśpiewuje im od rana.
Czasem kieruje się ku miastu;
idzie przez dworce, place, skwery
i choć już mija godzin cztery –
mieszkańców spotkał kilkunastu.
Czemu tak pusto, gdzie są dzieci ?
Gdzie są tornistry, książki, kreda ?
Kto zamknął szkołę i wejść nie da ?
Komuż tu w mieście słonko świeci ?
Tak rozważając różne racje,
zaszył się w cień za szkolnym murem,
gdzie muchy mu brzęczącym chórem
zdradziły to, że są – wakacje.
© aco Kraków, 01.04.1999
www.jas-czytalski.pl
|